czwartek, 28 marca 2013

Audycja Bang Bangow'a

Aloha robaczki!

    Jak to bywa w moim przypadku dosyć często - pojawiam się i znikam.  Czego to jest kwestia? Pewnie tego ,że nie mam za wiele czasu (tak sobie to można tłumaczyć) ,czy (realniej) pomysłów na kolejne tematy. Tym razem nie rozpiszę się w stylu filozoficznym na jakiś bardziej czy mniej poważny temat ,choć w ciągu dalszym  kurwica mnie zjada po przegranym meczu Polskiej reprezentacji z Ukrainą i zaprzepaszczonej szansie na mundial. Nevermind - szkoda słów.  Tym razem zapraszam was na moją audycje o tej samej nazwie jak ów blog czyli "Bang Bang In Your Head" .



Cotygodniowa zajawka muzyczna ,różne gatunki i zawsze idealna playlista czeka na was w czwartki. Postaram się o ciekawych gości (Jay-Z wpadnie po znajomości na pewno)

Tak więc - do usłyszenia !

niedziela, 1 kwietnia 2012

Alternatywny = Mainstream?

     Nie wiem, "może jestem starym zgredem" albo pochrzaniły mi się doszczętnie pojęcia ale coś mi tu śmierdzi na odległość. Ostatnio można zauważyć ciekawe zjawisko w środowisku rocka alternatywnego,indie rocka albo 'hipster rock' - jak kto woli :P.  Wydaję mi się ,że głównym założeniem indie rocka jest ogólna niezależność od potężnych światowych wytwórni, że kawałki takich zespołów miały trafiać w małą rzesze odbiorców.

   Kto kojarzy Gotye? Na pewno wielu z was usłyszało kawałek "Somebody that i used to know" w radiu ,w telewizji czy u znajomego. Kawałek zdobył cholernie dużą popularność, z resztą jak sam Gotye. Niby nie ma nic w tym złego,w końcu Wouter De Backer robi kawał wspaniałej muzyki. Zastanawiam się tylko gdzie zaciera się granica między mało mainstream'owymi ekipami ,a około 135 mln odtworzeń na Youtube.

  Albo może rzeczywiście popierd*ły mi się pojęcia.

5!

czwartek, 22 marca 2012

Wieczny problem.


  Lubimy narzekać ,jest nam ciągle źle , coś ciągle nam nie pasuje. Chcemy mieć coś czego nie mamy, a gdy już to zdobędziemy przestajemy to doceniać i pragniemy już czegoś całkiem innego. Zrzucamy winę na los, na ludzi, na kraj i rząd. Próbujemy zmienić coś na własną rękę, bo mamy dobre i szczere intencje, ale z niewiadomej przyczyny praktycznie nic nie idzie po naszej myśli.

  Szukamy przyczyny tego problemu. Kiedy to wszystko się zaczęło?, Czy mogliśmy zrobić coś, żeby było lepiej? Na dobrą sprawę wiemy doskonale co jest czynnikiem sprawczym tego wszystkiego,ale duma lub jak kto woli – wstyd , nie pozwala nam na podzielenie się tym z osobami trzecimi,bliskimi, kimkolwiek.


 Lubimy ,oj jak lubimy patrzeć w przeszłość i odbiegać marzeniami daleko w przyszłość nie skupiając się na tym co tu i teraz. Nie planując swoich działań nie raz wpadaliśmy w dołek. Wiemy co należy zmienić, lecz każdy z nas ma ten problem, boimy się zmian, boimy się wyzwań z którymi możemy sobie nie dać rady. Brakuje nam tej cholernej determinacji.. Interpretuj to jak chcesz.


 Mamy odrębne życia. Odrębne poglądy. Ale jedno łączy nas na sto procent - ciągła żądza zmian.


czwartek, 1 marca 2012

Balthazar c'nie?


           Rock or Rap or Metal or Techno , maybe Country ? Trzeba być głupcem żeby zatrzymywać się tylko na jednym gatunku muzycznym. Muzyka to muzyka ,muzyka jest językiem wszechświata. Nie znam osobiście nikogo kto powiedziałby mi „NIE LUBIĘ MUZYKI BO TAK I CHUJ” ,taka osoba nie istnieje.

              Przez kilka/naście ostatnich dni, mam totalną zajawkę na alternatywnego rocka (indie rocka - jak kto woli). Na mojej mp3-ójce górują kawałki rockowe ,wypierając na ten czas sporo kawałków HIP HOPEROWYCH. Znając mnie , jeszcze trochę to potrwa ,zanim nie złapie zajawki na coś nowego.

             Wracając do sedna sprawy.. Proszę rączkę do góry osoby które kojarzą band „Baltazhar”!. Tak myślałem. Sam trafiłem na nich dopiero nie dawno , penetrując szeroką bazę JUTIUBA.

DEFINICJA -

„BALTHAZAR” - Belgijski indie rockowy/alternatywny zespół ,rozpoczynający swoją działalność w roku 2004. Przez całą swoją działalność zdobyli wiele nagród. Zagrali w wielu europejskich państwach , występowali na licznych festiwalach np. Rock Werchter, Pukklepop czy Lowland, a także odbyli 'turnee' w Południowej Afryce. W marcu 2010 r. pojawił się ich debiutancki album „Apllause”(do tej pory jedyny), który został uznany za najlepszy krążek 2010 (Music Industry Award).





So, Check it.

wtorek, 28 lutego 2012

Bo jest co wspominać.


     Lata 90? Co to były za czasy. Beztroskie, sielankowe wręcz chwile spędzane przy Mario Bros na szalonym 'pegazusie' albo wariackie baunsy przy hitach Boys'ów. Na mieście figo fago wyrywali panny na swojego Poloneza Caro ,a rap w Polsce dopiero co został zassany za oceanu. Na Mtv można było posłuchać muzyki i pośmiać się z niezaspokojonych seksualnie nastolatków z 'Beavis and Butt-Head' (cool). I nawet zaćpany grunge'owy Kurt znalazł swoje kilka sekund sławy. ('Nirvana to ten słodziaczek który śpiewa?') . Jedno było pewne – każdy znalazł coś dla Siebie.



   Do dzisiaj wracam raz na jakiś czas do świetnych seriali i filmów z tamtych lat (Pulp Fiction Quentina oglądam średnio raz na miesiąc – obowiązkowo.) Pełne napięcia akcje w 'Ostrym Dyżurze' (przy okazji niekumając tych całych medycznych zagadnień), kultowi „Przyjaciele” , Owłosiona klatka David'a Hasselhoffa.

  Kasety magnetofonowe , Słoneczny Patrol , narodziny punków (pozdro) , Simpsonowie , wchodzące na rynek telefony komórkowe. Bez dwóch zdań ,te wszystkie rzeczy (i jeszcze jeszcze jeszcze jeszcze więcej i jeszcze raz więcej) były ikonami lat 90'tych.



  Pytanie brzmi – Czy będzie co wspominać po latach 00' , 10' ? Bo na razie nic mi do głowy nie przychodzi. Ale z reguły tak jest, że docenia się rzeczy dopiero po dłuuugim czasie.

Pocztówkę z lat 90 śle Czillman :*  

poniedziałek, 20 lutego 2012

Baby są jakieś in..interesujące!


Aloha!

Nie od dziś nowością jest to ,że pomiędzy obojga płciami(obojgu z płci WTF!?) od niepamiętnych lat jest prowadzona wojna. Jak nie o wyrównanie praw ,to o dyskryminacje kobiet. Jak nie o to kto jest lepszy ,to o to kto jest gorszy i tak w kółko. Jeśli sam miałbym tak obiektywnie ocenić to oczywistym jest to,że facet przewyższa kobietę w każdym aspekcie(JOKE JOKE, Panie feministki proszone są o schowanie wibratorów do torebek!)

Od dłuższego czasu głośno jest o nowym filmie Marka Koterskiego pt. „Baby są jakieś inne”. Słyszałem kilka pozytywnych jak i negatywnych komentarzy na temat tej produkcji,jedni mówią ,że nudne, drudzy wręcz przeciwnie. Postanowiłem więc sam jako wykwalifikowany krytyk filmowy sprawdzić jak ma się rzeczywiście prawda.

Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać,że film od początku jest skierowany agresywnie wobec kobiet. Główni bohaterowie próbują udowodnić jakie to kobiety są 'inne' i czym to jest spowodowane. Padają przezwiska i stawiają kobiety przed męskim sądem. Jednak po kilkunastu minutach sytuacja obraca się diametralnie. Im silniej oboje usiłują oskarżyć płeć przeciwną tym bardziej sami wydają się śmieszni i mało zrównoważeni . Każdy osobnik ten film zinterpretuje po swojemu , Ja zaś myślę, że idealnie opisuje obraz jak dwie płci od pokoleń narzucają błędy sobie nawzajem nie dostrzegając swoich dziwnych zachowań czy tam sposobu życia.



Polecam film fanom Koterskich specyfików. Trzyma klimat i nie odbiega nad wyraz od starszych produkcji Marka. jak np. Dzień Świra. Także fajno film ,fajno się oglądało.


Go to sleep, bicałs this day kick maj es. Siema!

sobota, 18 lutego 2012

Kalifornikejszyn bicz!


Przygód z blog'owaniem miałem już tyle,że nawet najbardziej depresyjnie nastawiona 14-latka przybiłaby mi piątkę. Nudziło się chłopaczysko , a że pisać lubiło to pisało. Ale jak to bywa ,przynajmniej w moim wypadku, zajawka często po kilku wpisach spływała po mnie i rzucałem pisanie na dalszy plan. Miejmy nadzieje ostatni raz.
Co się stało ,że wracam ? Odpowiedź jest znacząco prosta. Dużo łatwiej mi wyrażać swoje opinie , uczucia czy poglądy pisząc aniżeli używając jakiegokolwiek innego sposobu. Zdaje Sobie sprawę ,że ten blog nie trafi do wielu ludzi. Ale to nie o to tutaj chodzi.

Ostatnio szukałem dobrego filmu, który uratowałby mnie z opresji przez zanudzeniem się na śmierć. Kumpel polecił mi serial „Californication”. Na seriale zawsze patrzyłem przychylnym okiem ,ale raz się żyje (podobno). Aktualnie przerwałem na 6 odcinku i muszę przyznać ,że serial sam w sobie jest ciekawy, opowiada ciekawą historie i nie śmierdzi tandetą jak to często bywa w przypadku polskich 'świetnych' seriali. Oczywiście też nie mogło zabraknąć nieco przesadyzmu – koleś co noc śpi z inną laską , które oddają mu się na pstryknięcie palca. I replace you willingly.



Tak czy owak warto sprawdzić co piszczy w Kalifornii . Fabuły nie będę nikomu spoilerował. Wracam do przygód Hank'a Moddy'ego , który chcąc czy nie chcąc przyłożył się odrobinę do mojego powrotu.

Pis joł nygga :*